Cześć! Święta za nami, więc już czas przygotowywać się do wejścia w Nowy Rok. Przyznam szczerze, że mój Wizjoner, którego mam na 1 miejscu (jeśli ktoś nie słyszał o badaniu Stengthsfinder, zachęcam do zapoznania się z tematem u Dominika Juszczyka, który prowadzi na ten temat genialny podcast „Z pasją o mocnych stronach”), uwielbia grudzień. Wtedy bezkarnie może sobie marzyć o tym, co fajnego wydarzy się w ciągu następnych 12 miesięcy. Ale wiadomo, nic nie zadzieje się samo. A ciężko zaplanować kolejne cele, bez spojrzenia wstecz na dotychczasowe sukcesy i porażki. Podsumowania roku już zdarzało mi się robić, choć raczej ogólne. Ale skoro zdecydowałam, że rok 2021 będzie dla mnie rokiem rozwoju artystycznego to sporo planów wiążę z tym właśnie obszarem. Stąd pomysł na artystyczne podsumowanie roku.
Artystyczne podsumowanie roku – od czego zacząć
Wszystko fajnie, tylko jak się do tego zabrać? Na co zwrócić uwagę, żeby wyciągnąć właściwe wnioski? Tutaj się inspirowałam swoim bullet journalowym guru czyli Kasią Mıstaçoğlu i jej wpisem na temat podsumowania i planowania roku. Takie podsumowanie można zrobić właściwie gdziekolwiek. Ja wybrałam bullet journal, którego używam na co dzień. Łatwo będzie mi później do tego wracać i dopisywać w formie mapy myśli wszystko co mi się przypomni. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sobie zrobić do tego celu np. plik w excelu.
Na początku wybieramy główne kategorie, według których będziemy oceniać co się działo. Ja ściągnęłam od Kasi takie, których swoją drogą używam też w ogólnych podsumowaniach roku, ponieważ taki podział ułatwi mi późniejsze planowanie:
- cele na 2020
- poszło dobrze
- mogło pójść lepiej
- błędy/ do poprawy
- statystyki
Natomiast wszystko, czego nie dało się ująć tych kategoriach dopisywałam w wolnych miejscach. A teraz bierzemy zeszłoroczne planery, segregatory z rysunkami (lub cokolwiek innego, gdzie trzymacie rysunki). Otwieramy artystyczne foldery na komputerze, swój profil na Instagramie – wszystko gdzie jest ślad po naszej twórczości. I lecimy dalej!
Realizacja zeszłorocznych celów
Na sam początek dobrze jest sprawdzić jak nam poszła realizacja celów na obecny rok. I u mnie już tutaj zaczęły się schody… ponieważ w tym roku działałam po omacku i dopiero sobie to uświadomiłam. Zeszłoroczny planer leży gdzieś zakopany u rodziców na strychu, i nawet nie pamiętam czy były tam jakieś cele. Dlatego w tym roku będę przenosić plany i cele do każdego kolejnego planera, żeby nic nie zaginęło. W jednym z notesów, takim bardziej brudnopisie, znalazłam kilka planów na 2020, między innymi: być lepsza w digital paintingu. Co prawda ani to konkretne, ani to mierzalne. Ale z czystym sumieniem stwierdzam, że to udało mi się zrealizować – patrząc na swoje aktualne digitalowe rysunki i te, które robiłam w połowie roku, widzę progres. We wrześniu zrobiłam też listę 21 before 2021, na której znalazły się takie pozycje: skończyć szkicownik i wydziarać wszystkie sztuczne skóry. Na dziaraniu poległam totalnie, ale szkicownik jest skończony.
Statystyki
Kolejny krok w naszym podsumowaniu to liczby. Tutaj dobrze jest mieć pod ręką wszystkie prace, które stworzyliśmy w tym roku. U mnie to było: 13 rysunków A4, 19 rysunków A5 i 14 skończonych prac digitalowych. Wygląda to średnio, ale mam świadomość, że dużo szkicowałam, dużo rysunków mam w szkicowniku, a do tego sporo prac, których jeszcze nie skończyłam (szczególnie w digitalu).
Sukcesy
Mimo braku konkretnego planu działania na ten rok, myślę, że wypadł on całkiem dobrze pod względem artystycznym. Przede wszystkim rozpoczęłam pierwszy poważny projekt graficzny, którego efekty prawdopodobnie będziecie mogli zobaczyć na początku roku. To mega ekscytujące i rozwijające przedsięwzięcie! Poza tym zrealizowałam parę dodatkowych zamówień ilustracyjnych (kartki, metryczki). W tym roku zaczęłam też rysować w digitalu, do czego przez wiele miesięcy zabierałam się jak pies do jeża. I co mnie zdziwiło bardzo to polubiłam! Digital painting stał się dla mnie tak samo relaksujący jak rysunek tradycyjny. Za sukces uznaję też zrealizowanie w całości oficjalnej listy wyzwania Inktober 2020 – to pierwszy raz, kiedy udało mi się zrobić wszystkie rysunki na czas. Poza tym, po roku, dokończyłam zaległe twarze z wyzwania #100headschallenge, i w 2021 prawdopodobie skuszę się na coś podobnego.
Świadome odpuszczanie to też sukces
Jeśli jesteśmy w temacie wyzwań to rysowałam też w tym roku Inktober52, ale świadomie porzuciłam to wyzwanie w trakcie. Dlaczego uznaję to jako sukces? Zwykle czuję ogromną potrzebę kończenia rzeczy, które rozpoczęłam, nawet jeśli wiem, że nic mi nie dają. Świadome odpuszczenie Inktober52 w połowie było dla mnie wyzwaniem, ale cieszę się, że nie brnęłam w to do końca. Przyniosłoby mi to tylko frustrację.
W tym roku stosunkowo dużo rysowałam, szczególnie w drugiej połowie – tradycyjnie i digitalowo, robiłam sporo projektów graficznych (głównie do szkoły). Od czerwca też zrobiłam sobie kilka osobistych wyzwań artystycznych, w których przez miesiąc skupiałam się na jednej rzeczy. O takim systemie wspominała u siebie w podcaście Owsiana i mega spodobał mi się ten pomysł. Były: projektowanie tatuaży, digital painting i tatuowanie na sztucznej skórze. Z perspektywy czasu dalej uważam to za świetny pomysł – w miesiąc można stworzyć całkiem sporo rzeczy! A zdarzało się, że to wyzwanie to był jedyny czas w roku, kiedy robiłam właśnie tę rzecz. Na pewno wplotę taki system w plan na 2021 rok. Poza tym spróbowałam też trochę nowości – brushletteringu (z arkuszami do ćwiczeń z hasłami z wyzwania #tuszitam od devangari) oraz gwaszy. Te rzeczy kusiły mnie już od dawna, ale traktuję je bardziej jak relaks i zabawę niż faktyczną naukę.
Co mogło pójść lepiej
Kategoria rzeczy, które w sumie były ok, ale mogło być lepiej. Myślę, że mogłam lepiej wybrać inktoberową listę tematów. Do oficjalnej listy przygotowywałam szkice już we wrześniu, więc już przy niej zostałam, nawet kiedy zaczęły się pojawiać kolejne ciekawsze tematy. Później pojawiła lista #tuszitam stworzona przez polskie artystki, i to były tak fajne tematy, że aż chciało mi się rysować. Dlatego zdecydowałam się na łączenie 5 tematów z tej listy w jeden rysunek, żeby nie popłynąć w obu wyzwaniach. I niestety #tuszitam nie ukończyłam (zrobiłam 4 na 6 rysunków), choć było dużo ciekawsze i sprawiało mi o wiele większą frajdę. W przyszłym roku bardziej się przyłożę do wyboru listy.
Kolejna sprawa to moja przerwa w rysowaniu w pierwszej połowie roku, kiedy doszło do mnie, że tylko bezmyślnie przeglądam Instagramy, a sama nie mam co publikować, bo nie rysuję. Nie uważam tego za artblock, raczej lenistwo i słabą organizację czasu. W każdym razie usunięcie aplikacji Instagrama z telefonu nic nie dało, nie sprawiło, że zaczęłam więcej rysować. Czuję, że mogłam ten czas wykorzystać lepiej. Dopiero powrót na Instagram w czerwcu mnie zmobilizował. Wtedy zaczęłam swoje miesięczne wyzwania. O tatuowaniu już wspominałam – jedyny moment, kiedy się za to wzięłam to właśnie moje osobiste wyzwanie na wrzesień. Wciąż to nie jest dla mnie priorytet, a raczej marzenie z liceum, które chciałabym kiedyś zrealizować. Trochę tej sztucznej skóry wydziarałam, ale mogłam się postarać bardziej, ponieważ nie jest to ilość, która pozwala zobaczyć jakiś progres.
Porażki/błędy do poprawienia w przyszłym roku
Teraz najgorsza część podsumowania, kiedy zbieramy do kupy wszystko, co się nie udało w tym roku. Przykre jest patrzenie na swoje porażki, ale dopiero to pozwoli nam wyciągnąć wnioski i dobrze zaplanować przyszły rok. I to jest podstawowy błąd, który popełniłam – w zeszłym roku nie było podsumowania ani planu. Myślę, że to doprowadziło mnie w tym roku do ściany – mam wrażenie, że utknęłam w strefie komfortu i przestałam się rozwijać. I wygląda na to, że nie przeskoczę tej ściany dopóki nie zrobię kroku wstecz. I dlatego w tym roku, oprócz ogólnego podsumowania, robię też artystyczne podsumowanie.
Spojrzałam na swoje rysunki obiektywnie – rysowałam głównie obiekty statyczne, od dłuższego czasu nawet nie próbuję rysować postaci. Nie jestem za bardzo zadowolona ze swoich rysunków, bo myślę, że stać mnie na więcej. Mam tendencję do robienia bardzo ogólnych, niechlujnych szkiców, przez co rysunek też jest niedokładny i krzywy. Zdecydowanie chcę nad tym popracować w przyszłym roku. Czuję też, że rozpraszam się na zbyt wiele różnych technik i nie mogę opanować jednej raz a dobrze. Ale z drugiej strony to sprawia, że się nie nudzę i daje dużo radości. Nie wiem jeszcze jak to ugryźć, żeby połączyć radość z próbowania czegoś nowego z dalszym rozwojem tego, co już umiem. Ogólnie jeśli chodzi o porażki to chyba wszystko mogłabym zamknąć w stwierdzeniu, że skupiałam się bardziej na ilości, a nie jakości.
Podsumowanie roku zrobione? To teraz planujemy!
Podsumowanie to jeszcze nie koniec zabawy. Podsumowanie bez wyciągania wniosków i podejmowania konkretnych działań to strata czasu (choć ja się cały czas tego uczę). Z moich zapisków jasno wynika, że w 2021 roku powinnam się skupić nauce. Nie bez powodu nie rysuję postaci, a wszystkie moje rysunki są płaskie, statyczne. Po prostu nie jestem w tym dobra. Dlatego zamierzam cofnąć się o krok do nauki podstaw, które gdzieś ominęłam na swojej artystycznej drodze. Będzie sporo anatomii, portretów, nauki operowania światłem. Czas wreszcie wziąć się za perspektywę. Będę też pracować nad dokładnością swoich prac. Na pewno też lepiej wybiorę październikowe wyzwanie – bo na ten moment planuję brać w jakimś udział. To na razie ogólne założenia, według których będę tworzyć swój plan rozwoju artystycznego na 2021 rok. Ale o tym już niebawem powstanie oddzielny wpis 🙂
A Wam się zdarzyło robić takie artystyczne podsumowanie swojego twórczego rozwoju? A może traktujecie to bardziej spontanicznie? Dajcie znać w komentarzach!
Buziaki, Marli
Komentarze
Bardzo ciekawy wpis! Podziwiam za umiejętność przyznania się do błędów i ciągłe dążenie do rozwoju 😉
Dzięki! 😀 Łatwiej patrzy się na swoje błędy, kiedy chcemy je poprawić, zamiast się nimi dobijać 😀