Witajcie Moi Drodzy w pierwszym odcinku cyklu weselnego #projektwesele! Dzisiaj przychodzę tu jako mężatka z 1,5 miesięcznym stażem 😀 więc chciałabym Wam trochę poopowiadać o tym wydarzeniu. Właściwie odkąd przygotowania do naszego wesela nabrały tempa, wiedziałam, że na pewno będę musiała poświęcić temu trochę przestrzeni tu na blogu. Bo pomijając wszystkie nieprzyjemne lecz konieczne formalności to organizacja ślubu i wesela jest niesamowicie kreatywnym projektem. Daje ogrom możliwości do twórczego wyżycia się – a w końcu o tym jest ten blog. 

Ten cykl na Instagramie już się pojawił, ale stwierdziłam, że jednak warto go trochę jeszcze rozszerzyć. I w końcu mam trochę czasu, żeby to na spokojnie opisać. W ostatnim wpisie trochę też wspominałam jak w tym całym ferworze przygotowań nie zwariować. Zatem w dzisiejszym poście opowiem Wam ogólnie, czym się kierowaliśmy pod względem wizualnym organizując swój ślub i wesele. 

Moodboard, inspiracje 

Może trochę wstyd się przyznać, ale po zaręczynach dosłownie następnego dnia buszowałam już na Pintereście w poszukiwaniu inspiracji na to wymarzone wesele. Królowały tam boho klimaty, rustykalne wesela w stodołach. I takie właśnie mi chodziło po głowie. Ale życie zweryfikowało te plany, kiedy zaczęliśmy szukać miejsca. Przy wyborze jednak mimo wszystko kierowaliśmy się ceną, czasem dojazdu i ogólnym wrażeniem, więc ostatecznie zdecydowaliśmy się na raczej elegancką salę pod Lublinem. W ten sposób cała wizja boho wesela runęła, ale jakoś bardzo mnie to nie zmartwiło. Od tego momentu mieliśmy już bardziej określony styl, więc mniej więcej wiedziałam już w jakim kierunku iść.

Na samym początku też postanowiłam sobie, że nie będę się tymi rzeczami stresować w ogóle. To ma być dla mnie zabawa i fajne kreatywne zajęcie. Nie chciałam być taką zafiksowaną panną młodą, dla której wszystko musi być na tip top i nawet delikatna różnica odcieni niż bym chciała doprowadzi mnie do szału. I tego podejścia pilnowałam u siebie na każdym etapie przygotowań. Od samego początku wiedziałam też, że całym projektem graficznym (tj. czyli głównie zaproszenia i reszta papeterii) chcę zająć się sama. Bo po co zlecać coś, czym się mega jaram i co sprawia dużo przyjemności? Zresztą to była dla mnie kolejna możliwości rozwoju i kolejny projekt do portfolio 🙂 

numery na stoły wesele

Kolory przewodnie ślubu i wesela

Chyba najczęstszym pytaniem, które dostawaliśmy w związku z przygotowaniami do wesela to to czy mamy już wybrane kolory przewodnie. I rzeczywiście dość szybko mieliśmy. Kusiło mnie pójść w jakiś szalony kobalt albo musztardę, ale jednak zależało mi na tym, żeby wszystkie te dodatki nie były jednorazowe. I sprawa się rozwiązała przy wyborze butów – wybrałam bordo, bo będę mogła je założyć na jeszcze wiele różnych okazji. A że oboje się czujemy dobrze w tym kolorze i pasuje do nas, to ta decyzja przyszła bardzo naturalnie. Ten kolor stał się takim elementem spajającym wizualnie całą imprezę. Do tego oczywiście nie mogło zabraknąć elementów złota, które wiecie, że totalnie kocham! 

I tak wyszło, że miałam bordowe buty, paznokcie i kwiaty, a Kamil wybrał garnitur w bordową kratę i bordowe dodatki. Taki też mieliśmy główny kolor w zaproszeniach i wszystkich elementach papeterii. Wybraliśmy bordowe kwiaty do dekoracji sali i kościoła. Z perspektywy czasu myślę, że to był świetny wybór, bo czuliśmy się w tych klimatach naprawdę dobrze.

bordowe zaproszenia ślubne lakowane

Papeteria ślubna 

Całe projektowanie wszystkich graficznych elementów zaczęło się od zaproszeń. Zależało mi na prostocie i minimalistycznym dizajnie, ale jednak w eleganckim wydaniu. Choć na początku bardzo chciałam zaszaleć z tłoczeniami lub złoceniem, to jednak koszty byłyby ogromne i kompletnie nieopłacalne. Szybko wyleczyłam się z tego pomysłu, więc próbowaliśmy dodać projektowi smaczku na inne sposoby. 

W tym wpisie nie będę się skupiać za bardzo na papeterii, bo temat jest obszerny i przygotuję o tym odrębny wpis. Bardzo zależało mi, żeby zaprojektować to osobiście i po naszemu. Nie przemawiają do mnie bardzo kwiatowe, słodkie, ani też zbyt eleganckie motywy. Potrzebowaliśmy czegoś prostego, czegoś w naszym stylu. Postawiliśmy na minimalistyczny dizajn, bez ozdobników, ale z mocnym kolorem, który odegrał tu główną rolę. Jestem mega zadowolona z efektu. 

Prezenty dla gości

Kolejna rzecz, którą chciałam Wam pokazać to nasze prezenciki dla gości weselnych. Przede wszystkim najbardziej zależało nam, żeby gościom nie dawać “śmieci”, prezenty miały być przede wszystkim do użytku. Myślałam o czymś słodkim albo o herbatkach, ale ostatecznie postawiliśmy na… mydełka. Nasza kochana Monika z Kwiatu Paproci ukręciła dla nas wiadro uroczych ziołowych mydełek. A do tego pachnących totalnie apetycznie (aż się troche baliśmy, że ktoś je pomyli z ciasteczkami i zje). Cieszę się, że mogliśmy dać naszym gościom coś czego mogą użyć, coś naturalnego i robionego ręcznie przez polską markę.

Do pakowania wybrałam czarne kartonowe pudełeczka. Wiem, wiem, ten kolor kompletnie nie kojarzy się z weselami. Ale ja się czerni nie boję, nawet na weselu. Dla mnie to klasa i elegancja. Do tego przewiązaliśmy je złotymi wstążkami – wiecie, że to moje ulubione połączenie kolorów. Nie mogło go zabraknąć na tej imprezie. Do tego dodaliśmy bileciki z podziękowaniami za przybycie i krótkim opisem mydełka. A najlepsze jest to, że sporo nam zostało i więc do końca roku będziemy się myć tylko nimi. Są super 😀

prezenty dla gości weselnych

Dekoracje DIY do kościoła 

Tak jak Wam wyżej pisałam we wstępie organizację wesela traktowałam jako fascynujący kreatywny projekt. Chciałam wyżyć się twórczo. I od początku planowałam organizację wesela tak, żeby mieć czas na kreatywną zabawę w tym całym ferworze przygotowań. Dlatego oprócz projektowania zaproszeń i wszystkich rzeczy drukowanych zdecydowałam się na samodzielne zrobienie dekoracji do kościoła. I z perspektywy czasu myślę, że razem ze świadkową dałybyśmy radę stworzyć też coś fajnego na salę, ale wyszło małe niedopowiedzenie co do dekoracji jakie mamy w pakiecie i ostatecznie przed samym ślubem musieliśmy skorzystać z usług florystyki. 

Przygotowałyśmy ok. 30 wazonów, które w rzeczywistości były posprejowanymi na złoto butelkami po alkoholach. W tych wazonach zrobiłyśmy delikatne kwiatowe dekoracje, które były później ustawione wzdłuż alejki prowadzącej do ołtarza. Do tego ułożyłyśmy dwa duże bukiety pod ołtarz. Całość dopełniły lampiony – oczywiście w wersji po taniości. Obwiązałam górę słoików złotą wstążką i włożyłam duże białe świece. Prosto i ładnie. Niestety to była tylko jednorazowa dekoracja, bo mama chciała odzyskać swoje słoiki na kimchi 🙂 

Po ponad miesiącu myślę, że to momenty, które wspominam najlepiej z całych przygotowań. Te chwile, kiedy wpadłyśmy ze świadkową w trans na giełdzie przebierając w kwiatkach i liściach, których kompletnie nie znamy i tworząc w głowie wymyślne bukiety, choć wcale tego nie umiemy. Te chwile, kiedy siedziałyśmy z koleżankami na podłodze pomiędzy wiadrami z kwiatami, popijając weselny bimberek i układając gałązki w butelkach po piwie, które zbierałam przez ostatnie tygodnie. To są te kreatywne momenty flow, na które dodają smaczku i magii przygotowaniom weselnym. Ale temu też poświęcę więcej uwagi w oddzielnym wpisie. 

wazony DIY na ślub wesele

I na koniec…

Jeszcze na koniec chcę Wam powiedzieć jedną rzecz, a szczególnie wszystkim przyszłym Pannom Młodym. Przygotowując się do wesela naprawdę można dostać świra na punkcie dekoracji i tych wszystkich dodatków. Można się spinać, żeby wszystko było na tip top i złościć, kiedy kolor nie pasuje albo kwiatków jest za mało. Ale w momencie, gdy wchodzicie na salę i zabawa się zaczyna nagle wszystko się staje takie nieistotne. I wierzcie mi, mówię to ja – estetka, która ma obsesje na punkcie, żeby wszystko było ładne i dopracowane. Nie spinajcie się nad tym za bardzo, tylko świetnie się bawcie, bo właśnie to będzie miało znaczenie, kiedy będziecie wspominać ten dzień. 

Buziaki, 

Marli

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.